Zero zaskoczenia

Pojawiło się doniesienie o trzykrotny wzroście diagnozowania guzów mózgu  u dzieci i młodzieży. Czy coś Wam to przypomina? Fale niosą energię, to fizyka nie ezoteryka. Czaszka dziecka jest cieńsza, neurony wciąż się różnicują. Telefon przy uchu, tablet pod nosem. Oczywiście wifi tout les jour, bo komu by się chciało patrzeć pod nogi na jakieś kable. Znacie te obrazki: każdy junior na swym krześle czy kanapie, godzinami wpatrzony w swój mikroświat schowany za gorilla glass? Wygodne, dzieci tak cudnie zajmują się same sobą. Cóż za złudzenie. Otóż wcale nie mają umiejętności sfokusowania się na sobie, zanikła, szczezła być może nieodwracalnie. Te mózgi głodne są cyberstymulacji. Coś musi być wciaż dostarczane z zewnątrz. Toteż wnętrze ..obumiera. I nie wiem czy to nie gorsze od tych siejących się gęściej guzów w młodych głowach.

Producenci oczywiście woda w ustach, odsyłają do oficjalnych badań. Te że „nie stwierdza się podwyższonego ryzyka szkód zdrowotnych w związku z używaniem cellulofonu”. A jednocześnie karnie podporządkowują się wymogowi podawania dla każdego telefonu, ilości energii elektromagnetycznej pochłanianej przez ciało w określonym oddaleniu od anteny. Sprawdziłem, hm, każdy mój kolejny aparat więcej „grzeje”. Efekt uboczny miniaturyzacji, chowania anten w środku. I do tego nawyk rozmawiania wszędzie, również w tych „słabozasięgowych” miejscach gdzie nadajnik zasuwa z pełną moca czterech watów.

Kto wie, czy z tymi komórkami nie jest trochę tak jak w tej neurotycznej bajeczce Adama Miauczyńskiego, o skośnookich, co celowo nam przysyłają tanie skarpetki z mocnym ściągaczem. Żeby krew nie dopływała do nogi. I tak krok po kroczku, sinica, martwica, amputacja. Europa zinwalidziała szybko ulega kolonizacji przez sprytnych, byłych eksporterów tanich tekstyliów.