AI? Znamy, my to ze szwagrem po pijaku wymyślili..

prof. Ryszard Tadeusiewicz

Profesor Ryszard Tadeusiewicz był gościem na UEK, udzielił wykładu pt. Czym jest sztuczna inteligencja i jakie są skutki jej rozwoju oraz stosowania. Przyznam robiłem sobie smaka na to spotkanie, bo mam mieszane uczucia na temat AI. Czekałem na precyzyjną argumentację dotyczącą tematu wystąpienia. Niestety… Profesor jest od lat dosyć bezkrytycznym piewcą rozwoju technologii określanych jako sztuczna inteligencja. – Ona robi tylko to co każe jej człowiek, nie może być inaczej – twierdzi informatyk.My ludzie i maszyny różnimy się diametralnie, dowodził, bo tych ostatnich nie interesują pieniądze, zaszczyty, status i..piękne kobiety. Tak że nie ma ewentualnych terenów rywalizacji. Czy aby na pewno. A energia? Jej potrzebują maszyny bardzo bo stanowi o ich być albo nie być. Dla człowieka też jest istotna. Czy mam wierzyć że inteligentniejsza od człowieka maszyna „da sobie wyłączyć wtyczkę?!” Jednak to tylko pojedynczy przykład ominięcia wydaje się istotnej kwestii przez prelegenta. My wykorzystujemy energię całego otaczającego nas środowiska, dlaczego maszyny sterowane AI nie miałyby tego robić z cywilizacją homo sapiens? Inna kwestia – wpływ AI na nasze życie należy rozpatrywać w postaci różnych słabych, procesowych, subtelnych oddziaływań. Choćby takich, że sprytne zaprzęgnięcie przez człowieka maszyn do różnych uciążliwych i takich…wymagających myślenia zadań stopniowo naraża ludzi na spadek inteligencji (już to się dzieje) oraz formę wtórnego analfabetyzmu. I zależności od maszyn. Kto uważa inaczej nich pierwszy rzuci swym smartfonem do rzeki. Zawsze lubię wyłapywać przejawy ciekawych koincydencji które CGJung nazwał synchronicznością. Kiedy tak zajmująco profesor rozprawiał o różnych wyspach – odmianach AI oraz tym że jest ona potulnie pożytecznym narzędziem w rękach jej operatora rozdzwonił się – znanym motywem filmowym – jego telefon. No kiepsko to wygląda na wykładzie poświęconym dominacji twórcy nad technologią.. Można wzruszyć ramionami, ot, każdemu się zdarza, drobiazg. A jednak, super-ekspert nie panujący nad małym urządzeniem elektronicznym, pewnie jeszcze nawet dobrze nie nakarmionym inteligencją? Taki specjalista zapewne mógłby tak zaprogramować komórkę aby milkła „widząc” swymi czujnikami setkę wpatrzonych w ławkach słuchaczy. Jedno z pierwszych pytań z sali dotyczyło obaw o ciąg dalszy rozwoju AI, konkretnie o tzw. osobowość technologiczną (singularity). Profesor dyplomatycznie wymanewrował się z odpowiedzi, która mogłaby uspokoić pytających o to słuchaczy. Odrzekła trochę w stylu: pożyjemy – zobaczymy, bez paniki w dającej się przewidzieć przyszłości. Dodał też coś co mnie zupełnie rozbroiło, zapewnił że wierzy głęboko że nie mamy powodów aby obawiać się czegoś ze strony AI. Słowo w słowo ostatni slajd prezentacji brzmiał: (Kiedy AI znacząco się rozwinie (ponad to, co obecnie znamy i rozumiemy) – CO się wtedy stanie? -Moim zdaniem nic złego. Po prostu maszyny będą lepiej nam służyć! „Głęboko wierzy” w taki a nie inny rozwój technologii znamienity uczony, autor ponad 1000 (!) artykułów naukowych oraz 100 książek. Istnieje taka funkcja ludzkiej inteligencji jak metapoznanie. Dotyczy ona zdolności obserwacji, kontroli i korekt własnego myślenia, rozumowania, wnioskowania. O niej profesor nawet się nie zająknął. A szkoda.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bieżące i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz